Dziś (2 lipca) Ryszard Terlecki ogłosił, że klub Prawa i Sprawiedliwości poprze kandydaturę profesora Marcina Wiącka na urząd rzecznika praw obywatelskich. Co o tym sądzą posłowie z Warmii i Mazur i politolodzy?
Jerzy Małecki, poseł PiS: — Decyzję podjęło kierownictwo klubu i mam nadzieję, że jest to dobra decyzja. Nikt nie kwestionował kompetencji profesora Wiącka i myślę, że jeśli zostanie wybrany, to będzie innym rzecznikiem niż Adam Bodnar, który — moim zdaniem — za bardzo wychylał się w stronę poglądów lewicowych.
Monika Falej, posłanka Lewicy: — Być może politycy PiS mają już dość toczenia nieustannej wojny, a może przerazili się widmem braku funkcjonowania tego urzędu, co byłoby poważnym grzechem na barkach Prawa i Sprawiedliwości. Całkiem możliwe, że jest to ukłon w kierunku jakiegoś ugrupowania. Kaczyńskiemu porażka poważnie by zaszkodziła. Myślę, że PiS woli nie podejmować już walki z powodów wizerunkowych, bo jakoś nie wierzę, że szczególnie przejmuje ich funkcjonowanie rzecznika praw obywatelskich. Kaczyński policzył szable i stwierdził, że kilku mu brakuje. Stąd taka decyzja.
Jacek Protas, poseł Koalicji Obywatelskiej: — Wiącek to bardzo dobry kandydat. Cieszę się, że politycy PiS-u poszli wreszcie po rozum do głowy i popierają kandydata niepolitycznego, tylko dobrego fachowca, który będzie dobrym rzecznikiem praw obywatelskich. Kwestia wyboru rzecznika praw obywatelskich od dawna dzieli Zjednoczoną Prawicę. Kolejni posłowie opuszczają ten klub, widać, że prezes Kaczyński nie panuje nad tym wszystkim i stąd ta decyzja.
Marcin Kulasek, poseł Lewicy: — PiS postanowił zrobić krok wstecz i poprzeć prof. Marcina Wiącka ubiegającego się o godność rzecznika praw obywatelskich. Tym samym prof. Wiącek może okazać się być długo wyczekiwanym kandydatem kompromisu. Prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego jest kandydatem akceptowalnym dla Lewicy. Chociaż nie jest kandydatem naszych marzeń. Polityka to jednak również sztuka kompromisu. Każdy musi zrezygnować z maksymalnych żądań, aby osiągnąć dobro wspólne. Dobrze się stało, że nie będzie najprawdopodobniej realizowany scenariusz siłowego przejęcia Urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich. Komisarz w urzędzie, który powinien bronić interesy zwykłych Polaków, nie jest tym, co chcielibyśmy widzieć. Poczekajmy do głosowania. Ale wygląda na to, że rzecznik praw obywatelskich będzie instytucją, którą uda się uchronić przed wrogim przejęciem przez prawicowych fundamentalistów. To dobra wiadomość. Mam nadzieję, że prof. Wiącek w swojej służbie będzie jak najczęściej korzystał ze znakomitego dorobku prof. Adama Bodnara.
Urszula Pasławska, poseł PSL: — To, że PiS popiera kandydata PSL-Koalicji Polskiej, jest znakiem na zwycięstwo demokracji. I władza, i opozycja są odpowiedzialne za Polskę, wszyscy musimy wznieść się na wyżyny w szukaniu porozumienia, czasem zrobić krok w tył w stronę kompromisu. Polska jest obecnie podzielona prawie jak po wojnie nuklearnej, tym bardziej należy skupiać się na tym, co łączy, nie na tym, co dzieli, o czym mówimy co najmniej od 2019 roku. PSL-Koalicja Polska i PiS dzielą fundamentalne sprawy. Skoro jednak potrafimy porozumieć się w sprawie RPO, należy to zrobić.
Poseł Zbigniew Ziejewski z PSL: — Bardzo się cieszę, że zaproponowany przez PSL kandydat na rzecznika praw obywatelskich dr hab. Marcin Wiącek znalazł w końcu poparcie wśród sejmowej większości. Kiedy większość klubów parlamentarnych zgłaszała kandydatury polityczne, my skierowaliśmy list do uczelni wyższych, aby to one wskazały odpowiednią osobę. Pan Marcin Wiącek to autorytet prawniczy popierany przez rektorów uniwersytetów oraz profesorów prawa. Od lat jest wykładowcą akademickim oraz pracownikiem Naczelnego Sądu Administracyjnego. Jako Koalicja Polska po raz kolejny pokazaliśmy, że jesteśmy przykładem merytorycznej opozycji, dla której najważniejsze jest dobro społeczeństwa i stanie na straży praw obywatelskich.
— Moim zdaniem to bardzo dobre posunięcie. Profesor Wiącek jest niezbyt określony politycznie, a opozycji będzie trudno go nie poprzeć. Mimo wszystko będzie również kandydatem Prawa i Sprawiedliwości. Krótko mówiąc: PiS wysuwa kandydata bezpartyjnego, takiego, którego zaakceptuje opozycja i tym samym go pozyskuje. Profesor Wiącek nie będzie wyznacznikiem polityki PiS-u, ale partia rządząca daje tym samym szkołę myślenia obiektywnego. Prawo i Sprawiedliwość przestaje wysuwać swojego kandydata, a popiera kogoś wystawionego przez opozycję. Jest to nieprawdopodobne z punktu widzenia logiki. Wydaje mi się, że w ten sposób PiS pozyskuje pana Wiącka, bo nie jest to osoba jednostronna, ale będzie miał pewnego rodzaju dług wdzięczności — mówi profesor Kazimierz Kik, politolog
— Moim zdaniem wiążą się z tym dwa aspekty. Pierwszy z nich to zamknięcie pewnego frontu. Podczas pierwszej kadencji PiS-u z lat 2005-2007 pootwierali zbyt dużo niepotrzebnych frontów, z których część była niefunkcjonalna. Po drugie, wiąże się to z relacjami z innymi klubami parlamentarnymi. Myślę tutaj głównie o PSL-u i Lewicy. Może się okazać, że będą takie głosowania, w której potrzebne będzie wsparcie tych ugrupowań. Lepiej przegrać bitwę z niewielkimi stratami, aniżeli wydać walną bitwę, którą się przegra — komentuje profesor Rafał Chwedoruk, politolog