To już ponad 100 dni! 100 dni bestialstwa najeźdźcy: mordów, gwałtów, kradzieży, najgorszych zbrodni, o jakich świat zdążył zapomnieć. To także 100 dni męstwa, bohaterskiego oporu, nieugiętości ze strony Ukrainy. To także 100 dni solidarności i wsparcia ze strony sojuszników, szczególnie Polski. To wreszcie 100 dni postaw, których historia nie oceni jako chlubne. Jakie są dalsze możliwe scenariusze rozwoju wojny?
Wzmocnią front południowy. Rosjanie bez znaczącego wysiłku w marcu zajęli położone na południu obwody zaporoski i chersoński. Jednak Ukraińcy rozpoczęli z sukcesem niewielką ofensywę w kierunku Chersonia, możliwą dzięki ściągnięciu sił dotychczas broniących Odessy przed desantem morskim i uderzeniem lądowym. Takie uderzenie jest w tej chwili już niemożliwe, bo Ukraińcy posiadają antyokrętowe pociski Harpoon i Neptun, eliminujące możliwość desantu. Prowadzą też działania partyzanckie w Melitpolu (jak wysadzenie samochodu pułapki przed siedzibą władz okupacyjnych). Zagrożenie od południa i możliwość utraty ważnego politycznie regionu – stanowiącego lądowe połączenie z Krymem – byłoby dla Władimira Putina nie do zaakceptowania. Już teraz jego wojska wysadzają mosty na linii rozgraniczenia, usiłując zapobiec postępom Ukraińców.
Będą torpedować zachodnie wsparcie dla Ukrainy. Kluczowe dla powodzenia działań Ukrainy jest utrzymanie przez Zachód dostaw nowoczesnego uzbrojenia: artylerii precyzyjnej dalekiego zasięgu (wyrzutni HIMARS zapowiedzianych przez USA) i broni przeciwlotniczej (jak niemieckie IRIS-T z radarami), a także większych ilości amunicji artyleryjskiej 155 mm i paliwa. Rosjanie muszą temu przeciwdziałać i podejmować próby łamania zachodniej jedności poprzez wysuwanie ofert negocjacji i zakończenia wojny, ale również przez ukazywanie jej kosztów dla zachodniej opinii publicznej, np. ryzyka światowej klęski głodu, wojny nuklearnej oraz kryzysu energetycznego. Jeśli Rosja przekona Zachód, że agresorem są Ukraińcy, będzie mogła liczyć na większą presję zwłaszcza państw europejskich na zakończenie ukraińskiego oporu i zgodę na koncesje terytorialne.
Zmienią „operację specjalną” na „wojnę”. Według wywiadów USA i Wielkiej Brytanii żołnierze rosyjscy są zmęczeni, zdemoralizowani, a oddziały rekrutujące się z separatystów donbaskich sporadycznie odmawiają walki. Rosyjska logistyka pozwala na uzupełnienie oddziałów jedynie na odcinkach do 100 km, co ogranicza wysiłek zbrojny na rozległych terenach wschodniej Ukrainy. Jednocześnie wśród wyższych rangą oficerów pojawiają się oczekiwania znacznie większego zaangażowania wojskowego. Żądaniom tym wtórują coraz częściej pojawiające się głosy w rosyjskiej przestrzeni medialnej, by „wreszcie zacząć prawdziwą wojnę”, zanim Zachód uruchomi w pełni swoją pomoc wojskową. Mobilizacja rezerwistów w większym niż dotychczas zakresie pozwoliłaby Putinowi obsadzić nimi zagrożone odcinki frontu na wschodzie i południu Ukrainy.
Ewentualne zajęcie Siewierodoniecka będzie taktycznym zwycięstwem Rosjan i pozwoli Putinowi ogłosić zajęcie całego obwodu ługańskiego. Moskwa mogłaby wówczas próbować przejść do negocjacji. Jednocześnie zwycięstwo w Siewierodoniecku nie oznacza przełomu strategicznego w tej fazie wojny, ponieważ Rosjanie wciąż nie zdobyli całego Donbasu, a muszą jednocześnie utrzymać obwody chersoński i zaporoski. Dalsza walka będzie wymagała od obu stron przegrupowania i uzupełnienia strat, bardzo wysokich w tej fazie wojny. Rosjanie będą jednak mieli coraz większe problemy z ich uzupełnieniem, a nadchodzące amerykańskie uzbrojenie może przechylać szalę na stronę ukraińską.
Dostarczanie Ukrainie kolejnych systemów bojowych oraz amerykański pakiet pomocowy w wysokości 40 mld dol. powodują, że Ukraińcy mają prawo myśleć o zwycięstwie. O ile utrzymają wysokie morale i wsparcie materialne i rzeczowe z Zachodu. Putin w miesiącach letnich stanie zatem przed dylematem ogłoszenia powszechnej mobilizacji, bardzo kosztownej politycznie i podnoszącej strategiczne cele wojny. „Wojna” z Ukrainą byłaby znacznie trudniejsza politycznie niż „operacja specjalna”.
Jeśli Putin nie zdecyduje się na eskalację konfliktu może wybrać opcję deeskalacji i rozmów dyplomatycznych. Jest niezwykle ważne, aby decyzja o przystąpieniu do rozmów i ewentualnych warunkach rozejmu lub pokoju była suwerenną decyzję Ukrainy. Nieakceptowalne są jakiekolwiek naciski na suwerenną Ukrainę, szczególnie te mające na celu zmuszenie jej do oddania części terytorium swojego państwa. Takie kroki mogą być wyłącznie suwerenną decyzją władz Ukrainy, niczyją inną. Prezydent Zełeński deklaruje, że ewentualny traktat pokojowy będzie zatwierdzony przez społeczeństwo w referendum. Przyszłość Ukrainy zależy więc od narodu ukraińskiego, od nikogo innego.
Marcin Kulasek, wiceprzewodniczący Komisji Obrony Narodowej, poseł na Sejm RP, Sekretarz Generalny Nowej Lewicy
Więcej na Olsztyn.com.pl
https://www.olsztyn.com.pl/artykul,opinie-marcin-kulasek-z-nowej-lewicy-100-dni-wojny-na-ukrainie-co-dalej,35111.html