Obecność wagnerowców na Białorusi oznacza poważne zagrożenia dla Polski. Tego nie można negować. Trudno jednak poważnie traktować premiera Morawieckiego, który najpierw podgrzewa atmosferę zagrożenia, a po kilku godzinach bawi się na festynie rodzinnym.
Sytuacja jest poważna. Prowokacja z białoruskimi śmigłowcami obnażyła słabość polskiej obrony powietrznej. Żaden tweet ministra Błaszczaka nie spowoduje, że polskie niebo będzie bezpieczne. Całościowy system obrony powietrznej będzie działać dopiero po 2030 roku Jeśli ktoś mówi inaczej to mija się z prawdą.
W sytuacjach kryzysowych trzeba zachować chłodną głowę. Dziwię się doświadczonym politykom opozycji, którzy wzywają do zestrzelenia białoruskich śmigłowców. To prosta droga do eskalacji konfliktu, wprowadzenia stanu wyjątkowego i przełożenia wyborów.
W sytuacji wtargnięcia obcego statku powietrznego na terytorium RP należy przestrzegać procedur, nawiązać kontakt radiowy i dalej krok po kroku. Zestrzelenie jest ostatecznością. Oczywiście żeby stosować te procedury trzeba wiedzieć, że jakiś obiekt wleciał na terytorium Polski. Niestety ten warunek kolejny raz nie został spełniony.