Śmierć żywego trupa

Śmierć żywego trupa

23 sierpnia tuż po godz. 18:00 czasu moskiewskiego w obwodzie twerskim rozbił się należący do firmy Jewgienija Prigożyna samolot Embraer Legacy 600 lecący z Moskwy do Petersburga. Wszystko wskazuje na to, że przywódca Grupy Wagnera Jewgienij Prigoźin będący na liście pasażerów nie żyje. O dwa miesiące przeżył swój nieudany pucz i niedokończony marsz na Moskwę.

Jak widać, KGB zawsze spłaca swoje długi. Prigożyn podniósł rękę na Putina. I ten musiał, jeśli chciał zachować szacunek wśród kolegów czekistów wykończyć Prigożyna. Tym światem rządzą bezwzględne
reguły. Albo jesteś silny i masz władzę, albo okazujesz słabość i władzę tracisz.

Prigożyn obnażył słabość Putina. Dlatego był od końca czerwca chodzącym trupem. Teraz jest po prostu trupem. Oczywiście pojawią się spekulacje, że sprawa została upozorowana, a Prigożyn po 1O operacjach plastycznych żyje w Dubaju. Albo opala się w Nikaragui. Takim spekulacjom chyba nigdy nie będzie końca, bowiem Prigożyn dzięki swojemu buntowi stal się jedną z postaci kultury masowej. Jak Rasputin czy inne postaci z czasów, gdy rosyjski tron chwiał się w posadach.

Wracają do Prigożyna i okoliczności jego śmierci, to niemal na pewno możemy wykluczyć katastrofę
lotniczą. Swoją drogą to przewrotne, że wielkoruski nacjonalista latał brazylijskim Embraerem. a nie jakimś szczytowym osiągnięciem rosyjskiego przemysłu lotniczego. Takich czasów dożył rosyjski przemysł lotniczy.

Za chwilę w Polsce pojawią się głosy porównujące śmierć Prigożyna z katastrofą lotniczą z IO kwietnia 20IO roku. Należy jednak wystrzegać się prostych analogi Po pierwsze, jest różnica pomiędzy rosyjskim watażką a prezydentem państwa należącego do NATO. Po drugie, przez osiem lat rządów PiS nie przedstawiono przekonujących dowodów na zamach. Było wiele wykluczających się teorii. żadna nie przekonała opinii publicznej. Teraz będziemy obserwować dekompozycję najemniczego imperium Prigożyna. Świat zwróci wzrok przede wszystkim na afrykańskie aktywa Grupy Wagnera Struktury podległe
Prigożynowi pozostają obecne w co najmniej czterech państwach Afryki: Mali, Sudanie, Republice Środkowoahykańskiei Libii. Nas bardziej interesuje dalsza bytność wagnerowców na Białorusi. Łukaszenka może nie mieć interesu w utrzymywaniu kilku tysięcy najemników na swoim terytorium. Ci mogą
chcieć wrócić do Rosji. A władze na Kremlu. bez problematycznego przywództwa Prigożyna, mogą chcieć skierować je na front ukraiński.

Marcin Kulasek, Poseł na Sejm RP, Sekretarz Generalny Nowej Lewicy

Więcej na Gazeta Olsztyńska